Tytuł: Post scriptum
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 304
Wyobraźcie sobie sytuację, w której wstajecie rano ze świadomością ciężkiego dnia w pracy/szkole A na dodatek ku Waszemu (nie)szczęściu, dojeżdżacie autobusem. Czas trwania podróży wynosi około czterdziestu minut. W takiej sytuacji osoby lubiące czytać, najczęściej wyjmują książkę. A najbardziej odpowiednią pozycją, w wskazanych wyżej okolicznościach jest coś lekkiego, co może dać poczucie odprężenia a przy okazji rozluźni napięcie. W ostatnim czasie drogę na uczelnię lub do pracy umilało mi "Post Scriptum", autorstwa Mileny Wójtowicz. Z perspektywy czasu, uważam że lekturę idealnie dobrałam do aktualnego stanu rzeczy. Jeśli jesteście ciekawi, dlaczego wymieniony tytuł podobał mi się, zapraszam do przeczytania dalszej części wpisu.
Piotr Strzelecki, psycholog, coach i doradca post mortem wraz z Sabiną Piechotą, specjalistką ds. BHP prowadzi firmę PS Consulting, której docelowymi klientami są osoby nienormatywne: wampiry, wiły, wilkołaki, obłoczniki. Piotr i Sabina też są nie do końca ludźmi… i radzą sobie z tym każde na swój sposób. Ona nadmiernym spożyciem wyrobów cukierniczych, on medytacją i wdychaniem lawendy.
Przypadkiem oboje zostają wplątani w intrygę kryminalną: ktoś nastaje na życie (lub też egzystencję duchową) brzeskich nienormatywnych. Mimo oporów ze strony Sabiny, z inicjatywy Piotra podejmują śledztwo – a raczej próbują je podjąć. Świadomi własnego braku kompetencji w pracy detektywistycznej, szukają pomocy u opolskiego policjanta, który raz w miesiącu zwykł wyć do księżyca. Tymczasem tajemniczy morderca sięga po osikowy kołek… i sprawy przybierają bardzo niekorzystny obrót dla pary detektywów-amatorów.
Przypadkiem oboje zostają wplątani w intrygę kryminalną: ktoś nastaje na życie (lub też egzystencję duchową) brzeskich nienormatywnych. Mimo oporów ze strony Sabiny, z inicjatywy Piotra podejmują śledztwo – a raczej próbują je podjąć. Świadomi własnego braku kompetencji w pracy detektywistycznej, szukają pomocy u opolskiego policjanta, który raz w miesiącu zwykł wyć do księżyca. Tymczasem tajemniczy morderca sięga po osikowy kołek… i sprawy przybierają bardzo niekorzystny obrót dla pary detektywów-amatorów.
Po literaturę fantastyczna na ogół sięgam dość rzadko. Trzymam się od niej z daleka. Aczkolwiek gdy przeczytałam opis z okładki, wiedziałam że książka będzie zawiera elementy fantasy. I wiecie co? Strzygi, wilkołaki i inne postacie nienormatywne ani trochę mi nie przeszkadzały. A nawet uatrakcyjniły całość fabuły. Fantastyka w takiej postaci, to jest to!
To, co mi się najbardziej podobało to humor towarzyszący opowieści od początku do samego. Czytając uśmiechałam się sama do siebie. Komiczne perypetie bohaterów bawiły i przede wszystkim wprawiały w dobry nastrój. A tego z samego rana potrzebowałam. Dawka śmiechu i ogrom pozytywnej energii na dobry początek dnia były dla mnie wskazane.
Pomysł na fabułę, również należy docenić. Coaching dla postaci nienormatywnych? Czytaliście kiedykolwiek o czymś takim w książkach? Ja nie (aczkolwiek to może być spowodowane, małą ilością przeczytanych książek fantasy). Więc jak dla mnie fabuła jest nietypowa i oryginalna.
Przesympatyczni bohaterowie, których nie da się nie lubić, również zasługują na uwagę. Dzięki Sabinie i Piotrkowi, całość historii nabrała szczególnego uroku. Są to postacie nienormatywne, żyjące w normalnym świecie. Bohaterce zazdroszczę tego, że nie tyje a tyle słodyczy zajada. Też tak chcę! To, co mówili i robili główni bohaterowie powodowało uśmiech na mojej twarzy.
Nie podobała mi się intryga kryminalna. Brakowało mi w niej klimatu kryminału. Autorka przedstawiła delikatnie zarysowaną intrygę, którą w opisie połączyła z humorem.
"Post scriptum" polecam wszystkim - małym i dużym czytelnikom. Dawka śmiechu gwarantowana.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce.:)
OdpowiedzUsuńNiby brzmi ciekawie, jednak raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDobra lektura :)
OdpowiedzUsuńMam ją na półce, ale chwilowo czeka w kolejce i jest mniej więcej w jej połowie :D Ale na pewni przeczytam jeszcze w te wakacje ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Bardzo chcę tę książkę przeczytać, mam nadzieję, że się niedługo uda :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam,ale bardzo chciałabym!
OdpowiedzUsuńZoio Moda - Blog
Książka, która może spodobać się mojej córce, chętnie podeślę jej tytuł pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńTeż mam zwyczaj jak jadę autobusem lub pociagiem, zebiorę coś do czytania :-) TYlko ,że teraz rzadko to się zdarza, raczej czytam przy opalaniu :-)
OdpowiedzUsuńKsiązka do przeczytania przy opalaniu skoro tyle śmiechu funduje :-)
Ło matulu, już sam pomysł na fabułe budzi uśmiech na twarzy, chyba będę szukać, zeby sie pośmiać :)
OdpowiedzUsuńKlimatem przypomina mi ta książka cykl "Kwiat Paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Mieszanie elementów fantastycznych ze świetnym humorem i lekkim językiem zazwyczaj bardzo dobrze się sprawdza. Być może się skuszę na lekturę :)
OdpowiedzUsuńChyba mimo wszystko nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWakacje długie, może uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDoskonale potrafię sobie wyobrazić sytuację jaką opisalas na początku, bo sama dojeżdżam do pracy 40 min i wykorzystuję ten czas na czytanie :) A o książce do tej pory nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę brzmi interesująco. Ale ja mam problem z książkami humorystycznymi, bo rzadko kiedy mnie bawią xd
OdpowiedzUsuńLubię bardzo :) z tego wydawnictwa czytałam też ostatnio "Spętanych przeznaczeniem" i byli fantastyczni :)
OdpowiedzUsuńCzytalam inne ksiazki tej autorki i jesli cie to zacheci, to powiem ci, ze ona wszystkie ksiazki ma w tym stylu :) w sensie ze fantastyczne postacie w rzeczywistym świecie i duuuuzo humoru :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
ainacham.blogspot.co.uk
Widzę, że to idealna lektura na letnie wieczory...
OdpowiedzUsuń