wtorek, 24 lipca 2018

5 najlepszych książek na wakacje!



Dzisiaj przygotowałam dla Was post, o książkach, po które śmiało możecie sięgać podczas wakacji. Wybierając niżej wymienione tytuły, kierowałam się własnymi skojarzeniami odnośnie letniego czasu. A wakacje kojarzą mi się z morzem, plażą, słońcem, piaskiem i miłością!



1. Sarah Jio - "Dom na plaży"

Sam tytuł kojarzy mi się z wakacjami.
Anna Calloway dostaje list, który wiążę się z jej przeszłością. Opowiada swojej wnuczce, swoją historię z sprzed lat. W 1942 roku główna bohaterka miała ponad dwadzieścia lat.. Przed nią ślub, bycie wzorową panią domu – wizja idealna. Pod wpływem wątpliwości dziewczyna postanawia wyjechać na Bora – Bora wraz ze swoją przyjaciółką. Kobiety pracują jako pielęgniarki. Poznają wielu żołnierzy. W tle toczy się wojna.
Historia głównej bohaterki jest bardzo poruszająca, zwłaszcza pod koniec książki. Czytałam, czytałam i chciałam więcej.  Piękna, a czasami smutna treść wywoływała masę emocji. „Nigdy nie ignoruj tego, co dyktuje Ci serca. Nawet jeśli podążanie za jego głosem będzie bardzo trudne. Te słowa idealnie opisują działania Anny.  Książka została urozmaicona przez inne wydarzania, które ubarwiają klimat powieści.

2. Aneta Jadowska - "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne"

Pierwszym elementem książki, który mnie ujął jest przepiękny, letni, nadmorski klimat. Chciałabym w przyszłości mieszkać nad morzem. A opisy morskiego krajobrazu przedstawione przez autorkę pobudzają wyobraźnie.
Główna bohaterka - Magdalena Garstka jest kolorową postacią. Wzbudziła moją sympatię. Momentami mogłam się z nią utożsamić np. niski wzrost, ten sam kierunek studiów, niektóre przemyślenia. Madzia jest przezabawną, pracowitą, zakręconą osobą o skłonnościach detektywistycznych. Z determinacją dąży do odkrycia prawdy, a przy okazji dowiaduje się kilku innych ciekawych faktów...Dziewczyna potrafi odnaleźć w każdej sytuacji, daje sobie radę z problemami.
Myślę, że w przerwie od bardziej porywających kryminałów, Trup na plaży i inne sekrety rodzinne będzie idealnym przerywnikiem. Od samego początku mamy do czynienia z trupem. A po przeczytaniu całości widzę ciekawą, refleksyjną,  historię, lekko kryminalną, z pięknym, nadmorskim tłem.  

3. Magdalena Witkiewicz - "Czereśnie zawsze muszą być dwie"

Autorka zainteresowała mnie od pierwszej strony...i zostało tak do końca. Stopniowo poznawałam losy Zosi - przesympatycznej dziewczyny, która ujęła mnie swoją dobrocią, delikatnością i kobiecością. Życie nastolatki, czy też dorosłej kobiety, do łatwych nie należy. Dziewczyna dokonywała najróżniejszych wyborów i  musiała zmierzyć z ich konsekwencjami. Z boku przyglądając się wyborom bohaterki, zastanawiałam się co, ja na jej miejscu zrobiłabym. Sytuacje, które spotkały Zosie, mogą również wydarzyć się w naszym życiu.

4.Kim Holden - "O wiele więcej"



Autorka stworzyła piękną historię, poruszającą problemy dorosłych ludzi. Zwróciła uwagę na na blaski i cienie życia. Podkreśliła to, co daje ogrom radości ludziom. Opowieść wywołuje liczne refleksje. Książka, uświadamia, że nawet przy licznych trudnościach życia codziennego, jest coś lub ktoś dla kogo warto z uśmiechem witać nowy dzień.  Dzięki narracji pierwszoosobowej, mogłam się wczuć w sytuację, wymienionych przeze mnie postaci. Ich oczami ujrzeć, czym jest dla nich miłość. Warto dodać, że akcja rozgrywa się w płaszczyźnie teraźniejszej i przeszłej. Przez co po przeczytaniu całości, miałam obraz życia bohaterów na przestrzeni poszczególnych lat. Mogłam zauważyć jak dużo zmieniło w życiu każdego z nich. 

5.Cecelia Ahern - "Love, Rosie"





Piękna, lekka powieść pisana w formie wiadomości. Czytając uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Historia miłosna, wzloty i upadki bohaterów w codziennym życiu.
Jako, ciekawostkę dodam, że "Love, Rosie", czytałam kilka lat temu, podczas wakacji. Jest to jedna z tych książek, którą pochłania się w szybkim czasie, treść wciąga. A lektura umila, ciepłe letnie dni. 


A Wy jakie książki polecacie do przeczytania podczas wakacji?

niedziela, 22 lipca 2018

"Syrenka" - Camilla Läckberg



Każda książka Camilli Läckberg, którą do tej pory czytałam, jest napisana w podobnym stylu. Akcje poznajemy z dwóch perspektyw czasowych - przeszłości i teraźniejszości, które w finale łączą się w logiczną całość. W każdej z części zawsze coś zakłóca spokój mieszkańców wioski. A dodatkowo w życiu moich ulubionych bohaterów, następują zmiany.



Tym razem, akcja kręci się wokół tajemniczej śmierci jednej z postaci. A w tym samym czasie pewien pisarz dostaje listy z pogróżkami. Natomiast w fragmentach retrospekcji autorka opisuje życie niekochanego chłopca. Początkowo może się wydawać, że mamy do czynienia z trzema różnymi sprawami. Aczkolwiek, można się domyśleć, że wszystko jest ze sobą powiązane. A finale poszczególne elementy układanki, dopasują się do siebie.

Moja ulubiona kobieca postać w "Syrence" - Erika, jest w ciąży bliźniaczej. Kobieta nie ma łatwo, ale mimo to drąży i krąży wokół śledztwa, o wiele bardziej skuteczni niż wszyscy policjanci z komisariatu we Fjällbace  razem wzięci. Jako pisarska, obdarzona zmysłem, dostrzegania ważnych rzeczy, radzi sobie świetnie w rozwiązaniu zagadki. I przede wszystkim, dzięki niej sprawa się rozwiązuje.  Moim zdaniem postać minęła się z powołaniem, zdecydowanie marnuje się jako pisarka (przynajmniej podczas ciąży ma zajęcie).

Pisząc tę opinię, jestem na etapie czytania "Latarnika", więc co się będzie działo dalej. Jeżeli chodzi o "Syrenkę" cała część obyczajowa, dotycząca głównych bohaterów, jest bardziej okrojona niż w poprzednich częściach. Co oczywiście, oceniam na plus. Życie bohaterów, toczy się dość spokojnie, do pewnego momentu. Zdecydowanie przeważa wątek kryminalny, który rozpoczyna się w taki sposób, że poznając pierwsze elementy zagadki, poczułam zainteresowana tym, co się będzie działo dalej. A wraz z głębszym zagłębianiem się w lekturę, moja wyobraźnia zaczęła działać. Standardowo zaczęłam snuć własne domysły. Dzięki fragmentom retrospekcji, coś niecoś udało mi się przewidzieć. Samo zakończenie częściowo zaskoczyło, ale ku mojej radości autorka w samej końcówce napisała, coś takiego, co spowodowało, że nie mogłam doczekać, aż sięgnę po kolejną część.

Polecam! Jest to już szósta cyklu o Fjällbace. I taka mała rada ode mnie, warto czytać ten cykl po kolei, ponieważ wtedy cała historia dotycząca bohaterów łączy się w jedną całość. Jeżeli jeszcze nie czytaliście pierwszej części, gorąco zachęcam do przeczytania. Natomiast jeżeli jesteście w trakcie czytania cyklu, to myślę, że "Syrenka" może Wam się spodobać.

czwartek, 19 lipca 2018

"Hashtag" - Remigiusz Mróz

Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Hashtag
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 419



"Hashtag" to prawdziwy thriller psychologiczny, opowiadający o otyłej, zakompleksionej dziewczynie, której życie zmieniło po przeczytaniu pewnego smsa. Jedna wiadomość, wywołała falę innych wydarzeń. Podczas czytania, od samego początku nasuwało mi się pytanie "O co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi?". Autor stworzył bardzo zawiłą intrygę, którą poznajemy z dwóch perspektyw - głównej bohaterki Tessy oraz pewnej tajemniczej osoby. Wydarzenia z przeszłości, mieszają się z teraźniejszością.  Klimat niewiedzy, tajemniczości doprowadził mnie w szybkim czasie do końca lektury A po przeczytaniu całości, nadal mam poczucie, że nie wszystko wiem.



Główna bohaterka Tessa, jest osobą mającą problemy z kontaktami z ludźmi w życiu społecznym. Najchętniej nie wychodziłaby ani na moment z domu. A jej ulubionymi zajęciami  są oglądanie seriali na netflixie i jedzenie. Istotną rolę odgrywają dla niej także - mąż Igor oraz wykładowca, nazywany Strachem.

Standardowo, jak to często bywa autor nawiązuje do prawdziwych sytuacji, które miały miejsce w naszym kraju. Ponadto, wraz z biegiem akcji, przemyca do niej najróżniejsze problemy społeczne - tj. samobójstwa młodych ludzi. A oprócz tego mamy także okazję przyjrzeć się wybranym terminom z zarządzania, filozofii oraz psychologii klinicznej.

Książki autora kojarzą mi się z duża ilością przepychanek słownych, pomiędzy bohaterami. Natomiast w "Hastagu", dialogi są bardziej poważniejsze. Co automatycznie, wpływa na to, że książkę inaczej odbieramy. Nie bawi nas, a wywołuje refleksje. Zmusza do zastanowienia. Snułam liczne domysły, o co w tym wszystkim chodzi. Co motywem działania sprawcy? I komu tak naprawdę można ufać?

Zakończenie, dosłownie zwaliło z nóg! A po jego przeczytaniu brakło mi dosłownie słów. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jednym słowem - miazga.


Treść nie zawiera sobie brutalnych opisów, krew w dużych ilościach się nie leje. A jednak czytając, czułam ogromną dawkę napięcia i  dreszczu emocji! Jeśli wczuć się w życie głównej bohaterki, spróbować spojrzeć na świat jej oczami i przeanalizować sobie, to co ją spotkało...dochodzimy do wniosku, że jest to przerażające. To, co ją spotkało, wywarło ogromny wpływ na nią. 

Podsumowując, mi się książka podobała. Dreszcz emocji gwarantowany. Widząc, hashtagi w internecie spojrzę na nie pod innym kątem. A paczek z odbiorem w paczkomacie, nie zamierzam zamawiać.

wtorek, 17 lipca 2018

"Kolekcjoner kości" - Jeffery Deaver

Autor: Jeffery Deaver
Tytuł: Kolekcjoner kości
Tytuł oryginału: The Bone Collector
Przełożył: Konrad Krajewski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 375
Rok wydania: 2018



Do tej pory nie miałam styczności z twórczością Deavera. Zatem "Kolekcjoner kości" jest pierwszą książką autora, którą czytałam oraz początkiem cyklu Lincolnem Rhymem. Po przeczytaniu opisu z okładki, poczułam się zaintrygowana i chciałam więcej. Jeśli jesteście ciekawi, mojej opinii, zapraszam do przeczytania dalszej części wpisu. 

Na początek poznajcie Lincolna Rhyma - najlepszy badacz śladów na miejscu zbrodni. Kryminalistyk,który uległ poważnemu wypadkowi, podczas oględzin miejsca zdarzenia. Mężczyzna został sparaliżowany i właściwie jest przykuty do łóżka. A jego życie, nie jest takie, jak było dawniej. Pewnego razu, ktoś prosi go o pomoc...w niezwykle ciekawej sprawie. Natomiast Lincoln, również potrzebuje "pomocy", w zupełnie czymś innym.



Jeśli od dłuższego czasu, czytacie mojego bloga, to wiecie ze szczególną uwagę zwracam na postać seryjnego mordercy w kryminałach/thrillerach. Lubię, kiedy faktycznie mam do czynienia z zbrodniarzem z krwi i kości, który postępuję tak, że podczas czytania opisu, czuję się przerażona. I wiecie co sądzę o sprawcy w "Kolekcjonerze kości"? Postać została wykreowana zgodnie z moimi oczekiwaniami! Bohater dokonywał makabrycznych zbrodni, a ich opisy przyprawiały o ciary. A aby było jeszcze bardziej ciekawiej, morderca prowadzi z detektywami, grę psychologiczną, w której podsuwa pewne tropy. Taka rywalizacja między nimi, podobała mi się.

Książka wyróżnia się rynku, wśród innych pozycji. Autor, szczególną uwagę poświęcił analizie śladów na miejscu zdarzenia. Nawet takich, które z pozoru wydają się najmniej istotne. A jak się okazało, popychają one śledztwo do przodu. Mega ciekawa odmiana, po książkach, w których brakuje tak wnikliwej analizy i interpretacji miejsca zbrodni.

Akcja jest wartka, szybka i z wieloma ofiarami. Morderca nie daje odpocząć policji, ani na chwilę. Wciąż pojawią nowe elementy czy też wydarza się coś takiego, co powoduje skomplikowanie intrygi kryminalnej do maksimum. Autor wodzi czytelnika za nos, podsuwa mylne tropy. Gdy już zaczynamy się czegoś domyślać..po czasie okazywało się, że zostałam wyprowadzona w pole. Co tylko podsycało moje zaintrygowanie. W pewnym momencie czytając lekturę, dobiegłam do zakończenia i poczułam się powalona na kolona! Zdecydowanie nie tego się spodziewałam! Jak dla mnie finał z efektem "wow", po którym śmiało stwierdzam, że czuję się usatysfakcjonowana.

Fanom gatunku, polecam! Jest to lektura przy, której nie ma miejsca na nudę. Akcja biegnie w szybkim tempie, wydarzenia nas pochłaniają, a morderca przeraża. Mnie się podobało i bardzo chętnie przeczytam inne książki z Lincolnem Rhymem na czele.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.





niedziela, 15 lipca 2018

Adale Faber, Elaine Mazlish - "Jak mówić do nastolatków żeby nas słuchały. Jak słuchać, żeby z nami rozmawiały"


Niewielu z Was, że studiuję pedagogikę. A po wakacjach zaczynam piąty rok studiów. Na, tyle lubię swój kierunek, że dodatkowo (poza studiami) czytam też najróżniejsze publikacje związane z dziećmi i młodzieżą. Więc postanowiłam przeczytać "Jak mówić do nastolatków żeby nas słuchały. Jak słuchać, żeby z nami rozmawiały". Studia pedagogiczne, własne doświadczenia pomogły w ocenieniu tej książki. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii, zapraszam do przeczytania dalszej części wpisu.

Popatrzmy na dwa zdjęcia poniżej (można kliknąć w zdjęcia i powiększyć).. Jedno z nich, opisuje nieprawidłowe zachowanie ze strony rodzica, a drugie, zalecany sposób postępowania z dzieckiem. Reakcja dorosłego na pierwszym zdjęciu jest klasyczna i standardowa, stosowana często przez rodziców i wychowawców. Więc mnie osobiście nie zdziwiła. Z kolei na drugiej fotografii, jest za idealnie, ale zarazem komunikat lepiej brzmi. Jako dziecko wolałabym usłyszeć tekst z drugiej fotki. A natomiast jako rodzic, w sytuacji tu i teraz, zareagowałabym podobnie jak na pierwszym obrazku.




 Treść  jest pełna przykładów jak mówić do dzieci, tak żeby mieć z nimi prawidłową relacje. Z perspektywy dziecka, zalecane zachowania rodziców, przemawiają do mnie. Ujęcie problemów, w sposób przedstawiony przez autorki, brzmi dobrze.


Książka podzielona jest na kilka rozdziałów, w którym występują typowe problemy związane z nastolatkami. Treść każdego rozdziału odpowiada na pytania: jak jest, oraz jak powinno być. A na samym końcu poszczególnego zagadnienia, dołączone są krótkie podsumowania. Tekst jest zrozumiały, oparty na przykładach z życia. Nie jest to typowa naukowa pozycja. Książka jest przeznaczona dla każdego zainteresowanego z relacją z dziećmi. 

Myślę, że warto przekonać się samemu i wypróbować kilka porad zawartych w książce w praktyce! Gorąco zachęcam do przeczytania!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

czwartek, 12 lipca 2018

Pierwsza połowa 2018 roku - TOP 5 książek!

Chyba Was tym, nie zaskoczę. Czas leci bardzo szybko. Pierwsza połowa 2018 roku minęła. Od stycznia do końca czerwca przeczytałam czterdzieści dwie książki! Dlatego też, postanowiłam wybrać kilka książek, które najbardziej podobały mi się. Kolejność jest przypadkowa


 1. Remigiusz Mróz - "Nieodnaleziona"
Będę zachwycać się tą książką jeszcze długo, długo. Mnie się podobała. Nieodnaleziona spełniła moje oczekiwania - szybka, ciekawa akcja, ogrom napięcia, pochłaniająca fabuła. Treść odrywa od rzeczywistości.
Czytałam tę książkę po sesji i to był strzał w dziesiątkę. Idealna pora na tak odprężającą  lekturę. Jak dla mnie miazga.
Nieodnalezionej akcja mknie jak szalona, do ostatniej strony ani na moment nie zwalnia. Treść od początku do samego końca jest mega wciągająca, trudno oderwać się od książki. Żeby nie było nudno, autor gra z emocjami czytelnika, powodując co raz większe napięcie. A ono powiększa się jeszcze bardziej wraz z kolejnymi zwrotami akcji. Im więcej przeczytałam, tym bardziej treść wydawała mi się bardzo tajemnicza. Do tej pory nie wszystkie karty zostały odkryte.







2.   Carlos Ruiz Zafón - "Cień wiatru"
Istnieją takie klasyki literatury, które powinien znać każdy mol książkowy. A "Cień wiatru" należy do tej grupy literatury.
Historię uroczego Daniela, poznajemy gdy chłopiec budzi i zdaje sobie sprawę, że nie pamięta twarzy własnej matki. Ojciec zaprowadza go w tajemnicze miejsce, jakim jest cmentarz zapomnianych książek. Bohater wybiera jedną książkę, którą ocala od zapomnienia. Od samego początku Daniel, był zafascynowany powieścią, którą wybrał. Chce dowiedzieć więcej o autorze. W tym momencie zaczyna się jego wyjątkowa, niepowtarzalna podróż w krainę mroku.
Wyjątkowo historia, której motywem głównym jest książka, a tłem wydarzeń jest Barcelona!


3. Chris Carter - "Krucyfiks"
Po przeczytaniu tej książki, mogę śmiało stwierdzić, że jest to thriller na wysokim poziomie. Od samego początku czułam się pochłonięta przez wir wydarzeń, dzięki mocnemu, przerażającemu początkowi książki. Brutalne opisy zbrodni, idealnie obrazowały sytuację. Aż  ciarki mi przechodziły Intryga została skonstruowana, tak aby zapewnić czytelnikowi maksymalny dreszcz emocji. Stopniowo narastające napięcie, dynamiczna, wciągająca akcja, klimat niepewności, zwroty akcji. To, wszystko składa się, na to, że "Krucyfiks" jest dobrym kryminałem.
4. Dan Brown - "Anioły i Demony"
Autor skonstruował intrygę w znany i ceniony sposób. Skomplikował ją do maksimum. Stopniowo budował napięcie. Im bliżej końca książki, tym trudniej było oderwać się od lektury. Wartka, dynamiczna akcja, niespodziewane zwroty akcji, umilały czas z książką. Zakończenie, które zafundował autor, zaskoczyło. Czułam się usatysfakcjonowana tym, co przeczytałam. Na dodatek, miałam wrażenie, że wszystko zakończyło się, tak jak powinno.
5. Kim Holden - " O wiele więcej"
Autorka stworzyła piękną historię, poruszającą problemy dorosłych ludzi. Zwróciła uwagę na na blaski i cienie życia. Podkreśliła to, co daje ogrom radości ludziom. Opowieść wywołuje liczne refleksje. Książka, uświadamia, że nawet przy licznych trudnościach życia codziennego, jest coś lub ktoś dla kogo warto z uśmiechem witać nowy dzień.  Dzięki narracji pierwszoosobowej, mogłam się wczuć w sytuację, wymienionych przeze mnie postaci. Ich oczami ujrzeć, czym jest dla nich miłość. Warto dodać, że akcja rozgrywa się w płaszczyźnie teraźniejszej i przeszłej. Przez co po przeczytaniu całości, miałam obraz życia bohaterów na przestrzeni poszczególnych lat. Mogłam zauważyć jak dużo zmieniło w życiu każdego z nich. 










A Wy, co ciekawego przeczytaliście, w pierwszej połowie 2018 roku?



wtorek, 10 lipca 2018

"Cześć, co słychać?" Magdalena Witkiewicz

"Cześć, co słychać?'
Wyobraź sobie, że pewnego słonecznego dnia dostajesz wiadomość, od osoby która przez wiele lat nie utrzymywała z Tobą kontaktu.  Treść wiadomości brzmi Cześć,co słychać? Ja w takim przypadku, nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Teoretyczne łatwe pytanie, praktyce niekoniecznie.
Po zachwytach nad książką Magdaleny Witkiewicz, pt. "Czereśnie zawsze muszą być dwie", kwestią czasu było sięgnięcie po inną pozycje autorstwa, wymienionej przeze mnie książki. 



Dziś wiem i widzę już nieco więcej. Nauczyłam się patrzeć, ale umiem też przymykać oczy. Ze strachu, że popełnię błąd.
Jestem taka jak inne, to wiem na pewno. Matki, żony i kochanki. Kobiety w połowie życia. Mądrzejsze niż 20 lat temu, ale za to z bagażem doświadczeń.
Pełne głęboko skrywanych tajemnic, o które nikt nas nie podejrzewa.

Czasem tęsknię za czymś, czego nie potrafię nazwać, uśmiecham się do ludzi, chociaż w sercu mam bałagan. Może coś tracę, zyskując spokój.
Bardzo dbam, by nie padły słowa, których nie można wymazać.
Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, jak niebezpieczne może być: „Cześć, co słychać”…


Z książkami Magdaleny Witkiewicz kojarzy mi się schemat taki, że jedno zdarzenie uruchamia szereg innych, niekoniecznie przyjemnych! Tak, też było w książce "Cześć, co słychać". W pierwszej chwili, nasunęło mi się pytanie tj. czy w życiu kierować się sercem czy rozumem. Czy ulegać chwilowym pragnieniom, które mogą zniszczyć wszystko. A może lepszy wróbel w garści...? Odpowiedź na to pytanie, pozostawiam Wam.

Autorka potrafi uderzyć, w najbardziej skrywane zakątki duszy. Swoim piórem, wzrusza, porusza i zmusza do refleksji. Wie, jak pobudzić najczulsze strony czytelnika. Zna sposoby przyciągania, ludzi do swojej literatury! Jak dla mnie BOMBA, dokładnie przez duże literki. Tematyka, na pozór jest banalna, ale tak właściwie pomiędzy sercem i rozumem, jest w naszym życiu częstym dylematem.

W przerwie od kryminałów, tego typu książki są świetną odskocznią! Mimo, że jeszcze nie mam czterdziestu lat i ustabilizowanego życia. To na takie 'motyle w brzuchu', emocje wszelkie z tym związane porywają mnie. Nawet, wtedy kiedy nie powinny. Częściowo rozumiem przesłanie autorki.

Jak dla mnie bardzo dobra książka! Polecam z całego serca!

niedziela, 8 lipca 2018

"Grzech" - Max Czornyj

Autor: Max Czornyj
Tytuł: Grzech
Wydawnictwo: FILIA
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 395




"Grzech" zasilił moją biblioteczkę wczoraj, wraz kilka innymi książkami. Wracając, tego samego dnia, z pracy do domu, aby uatrakcyjnić sobie czas, zaczęłam czytać wymienioną wyżej książkę. W momencie, gdy miałam wysiadać z autobusu, czułam się już na tyle porwana przez treść, że aż z trudem odłożyłam kryminał do torby. W celu zaspokojenia swojej ciekawości, postanowiłam jak najszybciej skończyć lekturę. Swój plan zrealizowałam. Po przeczytaniu całości, śmiało stwierdzam, że jest to bardzo dobra książka, przy której można oderwać się od rzeczywistości, po długim dniu.

W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy. Do sprawy zostaje przydzielony wybuchowy komisarz Eryk Deryło.
Gdy znalezione zostają pierwsze zwłoki, na miasto pada strach, a presja wywierana na lubelską policję rośnie.
Tropy mnożą się i plączą. Krąg podejrzanych się poszerza.
Strach przeradza się w panikę. Ciało kobiety zostało okrutnie zbezczeszczone, z rozmysłem upozowane i porzucone na jednym z lubelskich cmentarzy. Morderca przez cały czas znajduje się o krok przed ścigającą go policją. 
Do sprawy włącza się Miłosz Tracz, profiler mający za zadanie przygotować portret psychologiczny sprawcy.

Czy okoliczności, w jakich porzucane są ciała, mają znaczenie? A może wyraźne, bluźniercze nawiązania do symboliki religijnej stanowią jedynie próbę zmylenia pościgu?
Jedno jest pewne, zapłatą za grzech jest śmierć.

Najbardziej podobał mi się psychopatyczna kreacja sprawcy. To, czego dopuszczał się morderca jest przerażające, wywołuje ogromny dreszcz emocji. Daje poczucie, że faktycznie czytamy kryminał, z akcją pełną brutalizmu. Działanie sprawcy jest niejasne, nie znamy motywów jego postępowania. Co spowodowało, że trudno było mi się oderwać od lektury. Z jednej strony nieznajomość przyczyn za, a z drugiej działania bohatera, dopracowane w każdym celu, tak aby jak najbardziej skomplikować śledztwo policjantom. 

Na uwagę, zasługuję także otwarte zakończenie. Po przeczytaniu całości, brakuje mi cegiełki, która domknęłaby historię w jedną, logiczną i przemyślaną całość. W tym momencie, nasuwają mi się pewne pytania, na które odpowiedź znajdę prawdopodobnie w następnej części. Taki zabieg również jak dla mnie, również jest plusem książki, ponieważ lubię, gdy moja ciekawość jest pobudzona. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytaną następną część.

W pakiecie z lekturą "Grzechu", dostajemy poczucie maksymalnego oderwania od rzeczywistości. Dosłownie, w bardzo szybkim czasie, pochłonęłam całą lekturę i jest mi mało. Wartka, bardzo dynamiczna, z licznymi zwrotami, które jeszcze bardziej potęgowały napięcie. Zdecydowanie, przy takiej książce można się zrelaksować i po prostu odpłynąć...

Oprócz mordercy, istotną rolę odgrywają osoby, prowadzące śledztwo. W tym przypadku jest to komisarz Deryło. I jeśli chodzi o niego, śledztwo, które zostało mu powierzone, jest czymś bardziej oryginalnym w jego pracy.  Wiąże się ono, z pewnymi skutkami w życiu prywatnym komisarza. Praca na takim stanowisku, nie jest łatwa. Zabiera sporo czasu, a różnych porach dniach i nocy, wymaga zaangażowania. 

Rozdziały są krótkie, napisane z perspektywy widzenia, kilku bohaterów w narracji pierwszoosobowej. Co również lubię, ponieważ pozwala mi na poznanie sytuacji od różnych widzenia. Każdy rozdział, kończy się w taki sposób, że po prostu muszę przeczytać, więc aby zaspokoić swoją ciekawość.

Jako miłośniczka mocnych kryminałów, ja czuję się usatysfakcjonowana. Jak na debiut, "Grzech" jest rewelacyjnym kryminałem. Niebanalna, intrygująca, zawiła fabuła, świetna kreacja psychopatycznego sprawcy,  dreszcz emocji i napięcia, to takie elementy, które ja sobie cenię w tym gatunku. A w "Grzechu" wszystko, to co wymieniłam występuje. Polecam!


środa, 4 lipca 2018

"Żona mordercy" - Rachel Caine




Masa thrillerów psychologicznych,opiera się głównie na tym co robi zabójca. Rzadko w literaturze spotyka się wątek rodziny sprawcy. Dlatego też, gdy usłyszałam o najnowszej książce Rachel Caine, pt. "Żona mordercy", poczułam się zaintrygowana. Czytałam pozytywne opinie, na blogach, które sobie cenię. Gdy pojawiła się okazja, udało mi się sięgnąć po lekturę.



Świat Giny Royal legł w gruzach w chwili wypadku – nieznajomy samochód przypadkowo uderzył w ścianę garażu w jej domu. Rozpadło się wszystko, co uznawała dotąd za szczęśliwe i spokojne życie. W zniszczonym garażu odkryto zwłoki torturowanej kobiety. Okazało się, że jej mąż, człowiek któremu Gina ufała i ojciec jej dzieci, jest wyjątkowo okrutnym, seryjnym mordercą. Jak mogła o tym nie wiedzieć? 
Teraz Gina i jej dzieci są dręczeni przez anonimowych prześladowców. Mimo, że jej mąż znajduje się w więzieniu, wciąż otrzymują anonimy od osób, grożących im śmiercią. Ona i dzieci muszą przybrać nową tożsamość. Uciekają do odległego Stillhouse Lake. Gdy zdaje się, że najgorsze już za nimi, w jeziorze zostaje znalezione ciało kobiety. Gina nie może pozwolić, by jej dzieci również padły ofiarą sadystycznego mordercy. Jedno jest pewne – nauczyła się już, że nikomu nie może ufać i sama musi zwalczać zło. I że już nigdy nie może przestać.

Gdy zaczęłam czytać "Żonę mordercy", początkowo zastanawiałam się nad ludzie tak bardzo się zachwycają. Jednakże im więcej przeczytałam, tym bardziej zaczęłam to dostrzegać. Śmiało mogę stwierdzić, że czytałam thriller psychologiczny. Książka zawiera wszystkie elementy, które sobie cenię w tym gatunku, tj. klimat, napięcie, nieoczekiwane zwroty akcji, brutalizm i świetne kreacje psychologiczne. A warto dodać, że sam pomysł na fabułę jest oryginalny i rzadko spotykany w książkach.


Autorka stopniuje poziom napięcia. Pomału wprowadza czytelnika w sytuację przedstawioną w książce. Od samego początku można wyczuć świetny klimat strachu, niepewności, który mnie przyciągał. Poza tym, wydarzenia przedstawione w książce maja miejsce w małej wiosce nad jeziorem, co świetnie pasuje do gatunku i dodaje specyficznego nastroju. Z każda kolejną przeczytaną stroną, czułam się co raz bardziej pochłonięta przez treść. Aby było bardziej ciekawie, pisarka zastosowała kilka zwrotów akcji, które mnie zaskoczyły.

Dla głównej bohaterki najważniejsze jest bezpieczeństwo, mam pod tym względem wyjątkową obsesję. Wychodzi z założenia, że nikomu nie wolno ufać. Każda nowo, poznana osoba jest dla niej podejrzana. Kobieta opanowała sztukę zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom wysoko ponad poziom! Bardzo dobrze wykreowana postać!

A  wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze? Możemy się spodziewać kolejnego tomu!

Polecam!!! 

poniedziałek, 2 lipca 2018

"Piosenki o miłości oraz inne kłamstwa" - Jessica Pennington

Autorka: Jessica Pennington
Tytuł: Piosenki o miłości oraz inne kłamstwa
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczyła: Małgorzata Żbikowska
Liczba stron: 301



Czy w drodze do własnego szczęścia, warto wybaczyć drugiej osobie?

Moim ulubionym gatunkiem są kryminały/thrillery, aczkolwiek czasami dla odmiany, decyduję się przeczytać coś innego. Tym razem mój wybór padł na interesującą młodzieżówkę "Piosenki o miłości oraz inne kłamstwa". Mnie osobiście zaintrygował ten tytuł, więc byłam ciekawa co się będzie kryło, za jego treścią. A na dodatek okładka książki przyciągała spojrzenie.

Zagraniczne młodzieżówki kojarzą mi się z przede wszystkim z zespołami muzycznymi. Muzyka jest często pasją bohaterów książek. A obok muzyki pojawia się przeważnie miłość i problemy z nią związane. Schemat, powtarzający się wielokrotnie w literaturze NA.  Dlatego też ciekawiło mnie w jaki sposób autorka ujęła główny wątek i czy choć trochę wyróżnia wśród innych podobnych książek.



Narracja w książce jest pierwszoosobowa, na zmianę oczami Ginny lub Camerona, w czasie przeszłym i obecnym. Lubię taki rodzaj narracji, ponieważ pozwala mi na wczucie się w bohaterów. A ponadto dzięki temu zabiegowi poznaję sytuację z dwóch perspektyw. Jak na młodzieżówkę przystało w treści mamy do czynienia emocjami, uczuciami, problemami nastoletnich bohaterów, a obok tego ciekawą pasję, jaką jest muzyka.

Główną bohaterką jest Ginny, nazywana też Virginią.  Dziewczyna jest niezwykle utalentowana, aczkolwiek nie zdaje sobie z tego sprawy. Mało pewna siebie, boi się kompromitacji przed ludźmi. W pewnej chwili talent bohaterki dostrzega pewien chłopak, który również interesuje się muzyką. Pomaga Virgini uwierzyć w siebie. A nawet staje się bratnią duszą nastolatki.

Książka jest refleksyjna, oprócz głównego wątku miłosnego i muzycznego, występuje kilka mniejszych, ale dość istotnych problemów. Przede wszystkim autorka podkreśliła, że z własnymi lękami można walczyć. Wskazała ciekawy plan działania, dzięki któremu można zyskać większą pewność siebie. Ponadto, bohaterowie nie skupiali się tylko i wyłącznie na sobie. Opieka nad starszymi osobami w ich życiu, stanowiła dla nich wartość!

Historia jakich wiele na rynku wydawniczym. Aczkolwiek jest w niej coś takiego, co sprawia, że odbieram książkę pozytywnie.  Doceniam książkę szczególnie za emocje i portret psychologiczny głównej bohaterki! Lektura idealna na wakacje.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar.



niedziela, 1 lipca 2018

Podsumowanie czytelnicze czerwca 2018!


W czerwcu w całości przeczytałam dziesięć książek! Wynik całkiem dobry. A wiele z przeczytanych przeze mnie pozycji jakościowo świetna.




Patrząc na stosik książek, które w czerwcu, standardowo jestem wierna kryminałom i thrillerom. Co zresztą prawie w każdy podsumowaniu zaznaczam. Na dobry początek miesiąca, zaczęłam od twórczości Rachel Abbot i na tyle mi się spodobało, że nie mogę się doczekać, gdy przeczytam inną książkę tej samej autorki. Poza tym w po raz pierwszy, miałam do czynienia z książką Pauliny Świst. Lektura "Prokuratora" umiliła mi szczególnie pewne ciepłe, czerwcowe popołudnie. Nie było wielkich zachwytów nad tą książką, ale postacie mi się podobały. 

Wraz z początkiem czerwca, czekałam na jedną z najciekawszych premier, jaką była najnowsza książka Magdy Stachuli "W pułpace". Warto było czekać, wrażenia po przeczytaniu były bardzo pozytywne. Oczekiwanie na wymienioną wcześniej książkę, ubarwiła mi "Deniwelacja" Remigiusza Mroza, którą również podobała mi się. A w pakiecie z najnowszą książką Stachuli dorwałam "Żone mordercy", która okazała się genialnym thrillerem psychologicznym.

Z kolei "Cześć, co słychać" Magdaleny Witkiewicz przeczytałam w kilka godzin. Uwielbiam pióro tej autorki. Pozostałe trzy książki ("Sekret księcia", "Ziemia osamotniona" "Piosenki o miłości oraz inne kłamstwa" i "Bogini niewiary" przeczytałam głównie ze względu na współprace z wydawnictwami. Chociaż żadna z z nich nie jest kryminałem ani thrillerem, świetnie spędziłam z nimi czas.

Zaczytanego lipca!